MaggieRose

Dziedzic wojowników

Dziedzic wojowników - Cinda Williams Chima http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/12/dziedzic-wojownikow-cinda-williams.html

Nowy drapieżnik

Nowy drapieżnik - Zbigniew Zborowski http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/12/nowy-drapieznik-zbigniew-zborowski.html

Password

Password - Mirjam Mous Dzień, jak co dzień. Ale czy na pewno? Mick wchodząc do pokoju przyjaciela po jakieś pięciominutowej nieobecności widzi, że z kolegą jest coś nie tak. Po dokładnym sprawdzeniu okazuje się to, czego się najbardziej obawiał – jego najbliższy przyjaciel jest nieprzytomny. Telefon, pogotowie. Mick chce towarzyszyć nieprzytomnemu, ale brak więzów rodzinnych nie umożliwia mu tego. Jednak, gdy na własną rękę przybywa na pogotowie, spotyka go coś, czego z pewnością się nie spodziewał. Co się wydarzyło? Z jakiego powodu Jerro trafił do szpitala? Kim jest Stefan i czego chce od niego mężczyzna, który od dłuższego czasu go prześladuje? Jakie informacje zdobędzie Mick? W jaki sposób dojdzie do pierwszego spotkania trzech chłopców? Mirjam Mous jest holenderską pisarką, która zanim zabrała się za pisanie książek była nauczycielką w szkole specjalnej. Urodziła się w 1963 roku Holandii. Jest znana z thrillerów, ale pisze także książki dla dzieci i młodzieży. W Polsce nakładem wydawnictwa Dreams ukazały się jej dwa thrillery – Boy 7 oraz Password. Spotkałam się z wieloma niepochlebnymi opiniami o tej książce. Nie wiem, dlaczego, bo powieść jest naprawdę dobra. Nie oceniam jej, jako thrillera dla dorosłych, a raczej, jako thrillera młodzieżowego, bo tym on właśnie dla mnie jest. Dobrze skonstruowaną młodzieżówką, która szczególnie powinna spodobać się chłopakom. Nie czytałam pierwszej powieści tej autorki wydanej na polskim rynku wydawniczym, ale wiem, że na pewno to zrobię, jeśli tylko będę miała okazję. Powieść napisana jest z punktu widzenia trzech bohaterów – Micka, Jerro i tajemniczego Stefana. Są to trzy niezwykle różne spojrzenia, trzy różne perspektywy na opowiadaną historię. Dzięki temu czytelnicy dowiadują się wszystkiego w odpowiednim czasie, informacje nie przytłaczają ich. Nie odnosi się wrażenia, że Mous chciała przekazać je wszystkie, ale zrobiła to nieudolnie. Nie ma odczucia, że autorka porozrzucała je tylko w sobie wiadomym miejscu i czasie. Mamy do czynienia z trzema różnymi typami osobowości. Chłopaka prześladowanego i gnębionego na każdym kroku przez rówieśników i któremu wcale się nie dziwię, że zachowywał się tak, jak zachowywał. Kiedy nie ma się bliskiej osoby, a wszyscy są przeciwko tobie to potrafi człowieka dobić, a tym bardziej nastoletniego i dorastającego chłopca. Jest tutaj także bogaty piętnastolatek, dla którego komiksy i gry komputerowe są całym światem. Usposobienie marzeń każdego nastolatka. Bogactwo, gry i słany ojciec, dzięki któremu ma się możliwości, o których inni mogą tylko pomarzyć. Ale czy to jest tak sielankowe i tak wspaniałe, jak wszystkim się wydaje? Trzeci zaś niech pozostanie dla wszystkich tajemnicą, bo takową on ma być do właściwego momentu książki. Co jest jeszcze jednym atutem Password? Oczywiście fabuła, bo bez tego nie byłaby to powieść tak dobra. Oczywiście wiele jej brakuje do doskonałej, ale jest bez dwóch zdań bardzo dobra. Co prawda może denerwować trochę ciągłe przeskakiwanie w czasie, ale idzie się do tego przyzwyczaić. Czy warto sięgnąć po Password? Zdecydowanie tak. Ja z pewnością dam ją do przeczytania mojemu bratu, jak tylko podrośnie do odpowiedniego wieku. Dla każdego dziecka jest on inny, ale myślę, że wiek gimnazjalny będzie odpowiedni dla większości, mając na uwadze fakt, że bohaterami są piętnastoletni chłopcy. Password jest stworzona dla nastoletnich chłopaków. Zero miłości, sama akcja z pewnością im się spodoba. Będą w swoim świecie czytając o komiksach, nowych grach komputerowych i filmach science fiction, co do nich na pewno przemówi. ____ http://szeptksiazek.blogspot.com/

Kroniki ciemności. Łowca Demonów

Kroniki ciemności. Łowca Demonów - Agnieszka Michalska Życie Katy w dniu piętnastych urodzin zmienia się nieodwracalnie. Poznaje najbliższych ludzi i cały świat z zupełnie innej, nieznanej jej dotąd strony. Dowiaduje się o czymś, o czym śni wiele młodszych dziewczynek. Tylko czy ten dar, te umiejętności są tak niewinne i tak naprawdę niczemu nie służą? Co z demonami, które trzeba za wszelką cenę unicestwić? Czemu o tym wszystkim jest informowana dopiero po piętnastu latach? Jak do tego doszło? Co szykuje dla niej los? Co ma do tego Łowca? Kim jest i czego od niej chce? Czy Katy podejmie słuszne decyzje? Jaki dar w niej drzemie? Agnieszka Michalska to młoda, polska autorka. Urodziła się i mieszka w Czempiniu. Osiemnastolatka ma na koncie jedną debiutancką książkę, a jest nią właśnie Łowca demonów. Jak informuje na swoim Fan Page’u pisze już kolejną powieść – Echo. Swego czasu byłam fanką tak kultowego serialu, jakim były amerykańskie Czarodziejki. Pamiętam, jak budząc się od razu przełączałam na Polsat, żeby po raz kolejny spotkać się z Piper, Pheobe i Page. Jak widać od zawsze uwielbiałam magię i wszystko, co z nią związane, więc koło tego serialu nie mogłam przejść obojętnie. Kiedy tylko dowiedziałam się, że Kroniki Ciemności inspirują się jego fabułą od razu zainteresowałam się nimi. Mały powrót do dzieciństwa, do czasów, kiedy wszystko było prostsze, choć wtedy wydawało się trudne. Do czasów, kiedy marzyło się o zostaniu jedną z czarodziejek podobnych do tych z serialu lub inną wróżką Winx czy W.I.T.C.H. To jest coś, czego mi właśnie brakowało. Żałuję tylko, że nie było to tak sentymentalne i tak dobre, jak oczekiwałam. Pomimo magii, demonów i walk, nie jest to książka brutalna. A szkoda, bo mogłoby się to z niej wyciągnąć. Wszystkie starcia na linii czarodzieje – demony, zostały po prostu źle opisane i zobrazowane. Nie wiem czy autorka miała na celu je tak łagodnie opisać, aby nikogo nie zrazić i nikomu „nie obrzydzić” akcji, ale brutalność dodałaby swojego rodzaju ciekawego smaku do tej powieści. Niby jest krew, niby są demony, ale nie ma tej siły, tej ostrości, jakiej oczekiwałabym od tych istot. Dialogi są czasami naprawdę mdłe i niezbyt płynne. Są takie, no cóż… nijakie. Po przeczytaniu niektórych z nich od razu przychodziło mi na myśl rozwiązanie, ale myślałam „zawsze mogę się mylić”, jednak i tym razem intuicja mnie nie zawiodła i wszystkiego się domyśliłam. Szkoda, bo element zaskoczenia bardzo sobie cenię. A samo zachowanie bohaterów nie jest dla mnie naturalne. Nie sądzę, aby dzieciaki w wieku piętnastu lat po tym, jak dowiedziały się, że ich świat jest pełen magii, demonów i grozi im szczególne niebezpieczeństwo chciały iść same, bez żadnego opiekuna w góry, kiedy na ich oczach dzieje się istna wojna światów. Nie wiem, może to ja jestem tchórzliwa, ale na ich miejscu chciałabym, aby ktoś ze mną poszedł, a tym bardziej, że nie byłby to jakiś dorosły, tylko ich nowopoznana przyjaciółka. Ktoś trochę starszy i ktoś, kto jednak zna się lepiej na rzeczy. Kto pomógłby im nie tylko w drodze, ale w oswojeniu się z jakby nie patrzeć dla nich nowym światem i w odnalezieniu swoich ukrytych umiejętności. Katy jest niby odważna, niby waleczna, niby pyskata, ale tak naprawdę niczym się nie wyróżnia. W niektórych sytuacjach próbuje zachowywać się niczym „dorosła nastolatka”, żeby później pokazać, że logiczne myślenie jest jej obce. A relacje pomiędzy niektórymi bohaterami dzieją się dla mnie zbyt szybko. Nie wiem czy byłabym wstanie określić ledwo zapoznaną dziewczynę swoją przyjaciółką. Do tego jednak potrzeba czasu, a tutaj, jak widać wszystko jest łatwe i rzucanie tak ważnymi terminami jest na porządku dziennym. Niezaprzeczalnym atutem jest z pewnością okładka. To ona przyciąga potencjalnego czytelnika do zapoznania się z historią. Muszę przyznać, że tak było również ze mną, bo jest ona naprawdę magiczna. Szkoda tylko, że to, co znajdziemy w środku, nie jest tak dobre jak to, co widzimy na pierwszy rzut oka. Łowca demonów miał być pierwszą części serii Kronik ciemności, jednak jak poinformowała autorka swoich czytelników – kontynuacji nie będzie. Zmiana wydawnictwa i inne czynniki przyczyniły się do tego, że miłośnicy pióra Agnieszki Michalskiej nie będą mieli możliwości zapoznania się z dalszymi losami bohaterów. Sądzę, że książka Agnieszki Michalskiej spodoba się dzieciom w szkole podstawowej. Patrząc na to, że sama niedawno chodziłam do gimnazjum i mając na uwadze fakt, że czytałam razem z koleżankami dojrzalsze książki, śmiem twierdzić, że ta pozycja lekko ich zanudzi, a to z powodu tej łagodnej akcji, o której wcześniej wspomniałam. Debiut ten nie jest zbyt udany, ale nie wszystkie takie muszą być. Mają być po prostu dobre, a tej Łowcy demonów trochę do tego miana brakuje. Mam nadzieję, że kolejne książki tej autorki będą coraz to lepsze, bo zawsze daję szansę autorom, nawet tym, którzy mnie zawiedli. A nuż styl pisarski i inne czynniki wpływające na odbiór powieści będą bardziej dopracowane i przyjemność z lektury będzie większa. Ciekawa jestem Echa i na pewno będę śledzić poczynania autorki, bo na wyrobienie swojego stylu ma jeszcze dużo czasu. _____ http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/11/kroniki-ciemnosci-owca-demonow.html

Przez bezmiar nocy

Przez bezmiar nocy - Veronica Rossi http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/11/przez-bezmiar-nocy-veronica-rossi.html

Wszechświaty

Wszechświaty - Leonardo Patrignani Chłopak i dziewczyna. Dwa inne kontynenty. Dwa inne miasta. Dwa niezwykłe przypadki. Co ich łączy? Czy jest to tylko telepatyczna więź odbywająca się w odległości tysięcy kilometrów? Skąd mają ten dar? Dlaczego akurat oni? Co przyszykował dla nich los? Leonardo Patrignani to trzydziestotrzyletni włoski aktor dubbingujący, kompozytor i lektor, zafascynowany twórczością Stephena Kinga. Swoje pierwsze opowiadania zaczął pisać już w wieku sześciu lat. Wszechświaty będące pierwszym tomem serii Multiversum są jego debiutem. Książka już od pierwszych stron wciągnęła mnie do swojego świata. Dobrze, że akurat byłam w domu i dopiero czekałam na lekcje od koleżanki z powodu nieobecności. Od lektury nie mogłam się oderwać i nawet nie wiem, kiedy przeczytałam połowę. Drugą już musiałam sobie dawkować, bo niestety obowiązki szkolne mnie wzywały. Jestem przekonana, że gdyby nie ten fakt, z pewnością cały dzień spędziłabym z lekturą. Powiew świeżości, jaki z niej płynie, aż bije. Może nie dla wszystkich, bo czytali już pozycje o takiej tematyce, jednak dla mnie było ona nowością i może, dlatego z taką zaciekłością odkrywałam wszystkie nieścisłości razem z bohaterami. Patrignani z pewnością wybił się z tych gatunkowych barier, które można spotkać na każdym kroku. Mam na myśli tutaj modę panującą na rynku wydawniczym. Były wampiry, były anioły, były antyutopie, teraz w modzie są zombie i inspiracje baśniami. A temat Wszechświatów, Wieloświatów, rzeczywistości alternatywnej? Nie było na to mody w ostatnich latach. Nie twierdzę też, że taka moda nastanie po tym tytule. Szczerze w to wątpię, bo nawet patrząc na Goodreads powieść nie jest nie wiadomo, jak znana. Oczywiście ilość ocen na tym portalu nie jest wyznacznikiem tego, jednak lubię tam zajrzeć i zobaczyć ile osób i jak oceniło na świecie daną pozycję. Jestem zaskoczona, że jest ich tak mało, bo dzieło Leonarda jest warte przeczytania. Tematyka do łatwych z pewnością nie należy i nawet teraz nie jestem w stanie pojąć wszystkich zagadnień związanych z nią. Jest to temat tak nierzeczywisty, tak trudny do wyobrażenia. Jednak mała cząstka mnie, wyobraża sobie to i zastanawia się, czy może wszechświaty naprawdę istnieją, czy może gdzieś tam, żyje alternatywna wersja mnie, której życie potoczyło się zupełnie inaczej. Życie, które przebiegło w większej mierze po mojej myśli. A zjawiska Déjà vu tak naprawdę nie są związane z opóźnioną reakcją mózgu czy innymi sprawami związanymi z neurologią czy neuropsychologią, lecz z przeszłością z czymś, co miało kiedyś miejsce. A może niektóre wyobrażenia czy sny tak naprawdę są wspomnieniami innego „ja”? Jest to trudne do ogarnięcia, ale równocześnie niezwykle ciekawe. Jak na debiutanta autor pisze naprawdę świetnie. Prosto, przyjemnie, na temat, bez zbytniego owijania w bawełnę. Tylko konkrety, jakie od powieści można wymagać. Wszechświaty są pisane w większej części z perspektywy Alexa, więc to jego mamy okazję poznać najlepiej. Mam nadzieję, że w następnym tomie będzie można zapoznać się jeszcze bliżej z Jenną, która mnie zaintrygowała. Tak po prostu. Tak jak Marco, którego historia mnie poruszyła. Są to nadzwyczaj ciekawi bohaterowie i choć niektóre momenty były dla mnie trochę naciągane – jak na przykład podróż w nieznane za drugą osobą, to jednak dzięki temu autor zyskał właśnie taką, a nie inną wersję ich życia w tej rzeczywistości. To, co przykuwa wzrok to oczywiście okładka. Jest tak piękna, że nie mogę się wprost na nią napatrzeć, a zwracając uwagę na drugą część Memoria jestem przekonana, że wszystkie książki z tej serii będą miały oprawę graficzną jak z obrazka. Ciekawym elementem może być to, że obwoluta posiada nakładkę. To właśnie na niej znajdują się postacie i napisy, ściągając ją możemy oglądać tylko krajobraz. Zdążyłam się zorientować, że włoska kontynuacja również coś takiego ma. Spotkałam się z czymś takim po raz pierwszy, ale jest to z pewnością intrygujący pomysł, lecz trochę irytujący, ponieważ podczas czytania ciągle się ona przesuwa. Zwróciłam uwagę również na kartki książki. Tutaj chyba także pierwszy raz spotykam się z tak grubym papierem. Wszystkie techniczne walory powieści są jak najbardziej starannie wykonanie, z czym ostatnio rzadko się spotykam. Włoch miał interesujący pomysł na swoją książkę i całkowicie go zrealizował. Intrygująca tematyka, bohaterowie z krwi i kości, bardzo dobry warsztat, jak i odpowiednie tempo akcji. Z jednej strony można powiedzieć, że Wszechświaty są lekturą prostą, z drugiej niekoniecznie, bowiem nieraz przerywałam na moment czytanie, żeby przyswoić sobie przeczytane informacje. Koncepcja Wieloświatów mną wstrząsnęła i z pewnością będę się nad tym tematem zastanawiać, jak i starać się z nim bliżej zapoznać. Z ogromną niecierpliwością oczekuję kontynuacji na polskim rynku wydawniczym, ponieważ koniec powieści jest intrygujący i tylko zaostrza apetyt na dalsze losy Alexa i Jenny. Jeśli nie byliście przekonani do Wszechświatów, nie ma, na co czekać, światy alternatywne zapraszają. _____ http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/11/wszechswiaty-leonadro-patrignani.html

3 Anny w kapeluszach

3 Anny w kapeluszach - Edyta Tyszkiewicz Stary skrzypek, właściciel księgarni, dziewiętnastolatek, młoda pielęgniarka i starszy żołnierz. Tomasz, drugi z wymienionych jest właścicielem księgarni w małym miasteczku. W najmniej spodziewanym momencie zostaje oskarżony o próbę zamordowania swojej przyszłej narzeczonej. Czuje, że zaczyna się dziać wokół niego coś dziwnego. Oskarżenie, niewyjaśnione zmiany osobowości i czworonożny przyjaciel, który chce go zagryźć. Co łączy wcześniej wymienionych ludzi? Czemu Tomasz został oskarżony o próbę morderstwa tak bliskiej osoby? Czy zdoła dojść w jakiś sposób do rozwiązania zagmatwanej zagadki czy takowej w ogóle nie ma? Czy przezwycięży swoje lęki? Edyta Tyszkiewicz jest bialską pisarką, zaś z wykształcenia jest przedszkolanką. 3 Anny w kapeluszach jest jej debiutem literackim, ale na pewno nie ostatnią książką, bo już jest w trakcie pisania kolejnej. Jej ulubionym pisarzem jest Jonathan Carroll. Prowadzi również bloga związanego z literaturą – Kulturalny miszmasz. To, co kuło mnie w oczy to wiele literówek i błędów. Mówi się, że gimnazjaliści, ba! nawet licealiści mają problem z końcówkami czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej „mówię, robię, piszę”, zaś osoba odpowiedzialna za korektę ma chyba problem z czasownikami w trzeciej osobie liczby pojedynczej, „zajął, wziął, mruknął”. U tych pierwszych jeszcze mogę znieść takie błędy (choć też mnie one bardzo denerwują), ale nie w książce, która – podobno - przeszła korektę! I nie zdarzyło to się raz, czy dwa. Nie podam tutaj dokładniej liczby, bo wolałam się skupić na tekście, jednak kilkanaście błędów tego samego typu na pewno w tej powieści można znaleźć. Szkoda, bo to tylko psuje przyjemność z lektury – minimalnie, ale jednak. Historia jest bardzo ciekawa i chyba to jest najbardziej przekonywujące w tej pozycji. Tajemnice, hipnoza, świat snów na granicy ze światem realnym. Nie wiadomo do końca, co jest prawdą, a co tylko złudzeniem. Choć podejrzenia związane z rozwiązaniem zagadki miałam już w połowie i w częściowo się one sprawdziły, to jednak małego zaskoczenia nie zabrakło. Powieść jest pisana z perspektywy różnych ludzi, dzięki czemu możemy dowiedzieć się o problemach większości ofiar. Co myślały, co robiły, jakie pobudki nimi kierowały, jakie myśli ich prześladowały. To naprawdę idealne rozwiązanie, bo każdy z nich to zupełnie inny przypadek, zupełnie inne oblicze lęków i strachu. Najbardziej zainteresował mnie dziewiętnastoletni Łukasz, u którego objawy były naprawdę zatrważające. Choć symptomy były u wszystkich podobne, to jednak obrazy były zupełnie inne. Styl autorki jest płynny i nieprzesadzony. Taki, jaki powinien być. Gdyby nie te rażące błędy związane z korektą o wiele lepiej czytałoby się jej powieść. Edyta Tyszkiewicz zgrabnie przechodzi z jednego na drugiego bohatera nie mącąc tym czytelnikowi w głowie, co nie zawsze się udaje się autorom przy tak dużej ilości bohaterów. Jest to powieść na jeden wieczór. Przyjemna, ciekawa, ale raczej niezapadająca w pamięć na dłużej. Porusza ciekawą tematykę, jaką jest hipnoza, oddziaływanie na innych, paranoje, urojenia i choroby psychiczne. Nie zrobiła mi „prania mózgu”, nie sprawiła, że nie mogłam uwierzyć w jej zakończenie czy też w całą tę historię. Debiutowi Edyty Tyszkiewicz zabrakło wielu rzeczy do tego, jednak nie żałuję spędzonych z nią godzin. Jestem ciekawa, co też jeszcze drzemie w umyśle autorki, a co jeszcze nie ujrzało światła dziennego. Na pewno z ciekawością zwrócę uwagę na inne tytuły przez nią napisane, bo z tego, co czytałam mają poruszać równie ciekawą tematykę, tak jak te w 3 Annach w kapeluszach. _____ http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/11/3-anny-w-kapeluszach-edyta-tyszkiewicz.html

Wspomnienia wampira. Przeznaczenie

Wspomnienia wampira. Przeznaczenie - Joanna Norowska Aleksander jest młodym człowiekiem, który ma przed sobą całe życie. Obecnie cieszy się wakacjami przed studiami na jednej z najlepszych uczelni w Anglii. Przyjaciele, imprezy, dziewczyny, nowe znajomości. Na jednej z takich imprez poznaje Emmę, dziewczynę inną od wszystkich. Kiedy życie zaczyna mu się układać, a miłość rozkwitać na swojej drodze spotyka dwóch nieznajomych, od których dowiaduje się o swoim przeznaczeniu. Co przekaże im rodzeństwo, które uważa się za wampirów? Czy są nimi w rzeczywistości? Jakie przeznaczenie jest pisane Aleksowi? Czy istnieją inne rozwiązania? Dlaczego akurat on? Joanna Norowska urodziła się w 1982 roku w Łomży. Ukończyła filologię germańską oraz podyplomowe studia kulturoznawcze. Obecnie jest nauczycielką języka niemieckiego i wiedzy o kulturze w szkole ponadgimnazjalnej, a od ponad dziesięciu lat jest szczęśliwą mężatką i mamą dwójki dzieci. Pasjonuje się literaturą fantastyczną, muzyką klasyczną oraz grą na pianinie. Wampirów na rynku wydawniczym jest naprawdę dużo. Książki, filmy, seriale – jest, w czym wybierać. Autorzy decydując się na napisanie powieści z tymi bohaterami w roli głównej powinni odznaczyć się naprawdę ciekawą koncepcją. Czy tu taką znalazłam? Niestety nie. W pewnym momencie poczułam się, jakbym czytała o jednym z moich ulubionych seriali. Tak mowa tutaj o tak znanych Pamiętnikach Wampirów. Zdolności, nie są niczym nowym, więc ich się czepiać nie mogę, bo te możemy znaleźć, w co drugiej książce, ale zaczarowany pierścień? Serio? Księga czarownic? Nie no naprawdę tego jeszcze nie było, a tym bardziej we wcześniej wymienionym serialu. Nie odwołuję się tutaj do książek, bo jeszcze ich nie czytałam, ale serial w zupełności wystarczy do wytknięcia tych niezwykle widocznych podobieństw. Czy naprawdę nie można było wymyślić czegoś nowego? Mogę się mylić, ale wygląda mi to na bardzo nieładne ściąganie z popularności tego serialu. No i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że podobieństwo imion bohaterek (Lena – Elena), też jest przypadkowe. Choć w tej sytuacji aż ciśnie mi się znane ostatnio powiedzenie: „Przypadek? Nie sądzę”. Język tej powieści niby jest plastyczny, przejrzysty, prosty, ale… jakoś mi do niej nie pasował. Może wydać się śmieszne, co właśnie napiszę (a właściwie już to zrobiłam, pokazując tę recenzję), ale jest zbyt poprawny. Cały czas miałam wrażenie, jakby autorka nie chciała się ponieść chwili i słowom, tylko myślała nad nimi z aż za wielkim pedantyzmem. Powiecie - może to i dobrze, w końcu tego oczekuje się od autora. Ja w tym momencie nie zaprzeczę, ale cały ten pedantyzm stworzył wrażenie języka zbyt ciężkiego. Nie jest to, jak snucie opowieści przy kominku czy też czytanie pamiętników nastolatka. Każde słowo jest zbyt wyważone, nie ma w tym żadnej lekkości, co psuje przekaz całej historii. I ja naprawdę nie wiem, co jest tak wspaniałego w zdrobnieniach typu „cichutko?”. Jeżuniu mój wielki, czy coś złego jest w wyrazie „cicho”, kiedy tylko on ciśnie mi się na usta i kiedy mam ochotę sięgnąć po ołówek i zmienić ten wyraz? Zdrobnienia są okej, ale często można je zastąpić jakimś innym wyrażeniem. To wszystko jest takie rozległe, takie nienaturalne. Czytam wiele książek z czarownicami, wampirami czy upadłymi aniołami w tle, ale ta jakoś nie przypadła mi szczególnie do gustu. Nawet Aleks i jego, że tak to nazwę życie codzienne nie było dla mnie naturalne. Nie mogłam wczuć się w tę historię. Nie zżyłam się szczególnie z bohaterami. Wszyscy są papierowi, przerysowani i niczym nie zaskakują. Aleksander jest niby dojrzałym nastolatkiem, który ma zamiar wyjechać na dobrą angielską uczelnię, ale zachowuje się tak jakby w XXI wieku nie słyszał w ogóle o wampirach. Wszystko jest dla niego niebywałą nowością, choć nawet nie zagłębiając się w ten temat pewnie większość, co nieco o nich wie. Zadaje czasami tak bezsensowne i głupie pytania, że zastanawiałam się czy to on jest tak niedomyślny czy to po prostu moje umiłowanie do tych postaci zrobiło swoje i wiem więcej niż powinnam. Może jestem masochistką, ale z ciekawości zajrzałabym do kolejnej części Wspomnień wampira. Może to ja jestem zbyt naiwna, ale możliwe też, że znalazłabym w niej coś ciekawszego - lepiej skonstruowanych bohaterów, lekkość języka, bardziej porywającą historię. Przeznaczenie nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych wampirycznych powieści. Jest przewidywalny, przerysowany i żywcem spisany z Pamiętników wampirów. Mam nadzieję, że Joanna Norowska odnajdzie wreszcie własną drogę i stworzy coś swojego, powieść, która będzie miała w sobie, chociaż małą cząstkę tego „czegoś”, co wyróżni ją, choć w małym stopniu na tle innych. Możliwe, że to przez zakończenie jestem ciekawa dalszych losów tego papierowego bohatera, bo autorka zakończyła pierwszą część w miejscu, w którym myślałam, ze akcja się rozwinie i wydarzy się wreszcie coś ciekawego. Skończyła się wtedy, kiedy tak naprawdę powinna się zacząć. _____ http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/11/wspomnienia-wampira-przeznaczenie.html

Krzyk

Krzyk - Jordi Sierra i Fabra Nie darzę młodzieżówek niewiadomo jak wielką miłością, tak jak chociażby fantastyki, ale od czasu do czasu lubię sobie takową przeczytać. Pomimo tego, że nie czytam ich namiętnie, jest to i tak jeden z moich ulubionych gatunków literackich. W końcu sama jestem nastolatką, więc historia o moich rówieśnikach jest mi bliska. O Krzyku nie słyszałam i zdziwiłam się, że znalazłam tak mało ocen i recenzji na jego temat. Autor był mi równie obcy, ale jak tylko dowiedziałam się o jego narodowości, zapragnęłam jego książę przeczytać. Niektórzy z Was już pewnie wiedzą, że jak tylko dowiem się, że dana pozycja ma coś wspólnego z Wielką Brytanią lub Hiszpanią od razu zyskuje ona u mnie na wartości i tak też było tym razem. Czy moja ślepa miłość do tych krajów nie zwiodła mnie na manowce? Czy Krzyk okazał się być dobrą powieścią dla młodzieży? Patricia jest inna od swoich rówieśniczek. Kiedy one plotkują o chłopakach i spędzają czas w galeriach handlowych ona pisze teksty, opowiadania, wiersze, komponuje. To ją wypełnia i nie może się tego pozbyć. Ona nawet o tym nie myśli. Właściwie próbuje przekonać sceptycznie nastawionych rodziców do tego, żeby wreszcie jej uwierzyli, że to jest to, co ona chce robić w życiu, że marzenia należy spełniać, jeśli ma się do tego predyspozycje i chce się do tego dążyć ciężką pracą. Nie poddaje się. A to dzięki jej ulubionemu pisarzowi, który otworzył jej oczy i który dał jej nadzieję. Czy spełnią się jej marzenia? Czy rodzice wreszcie się do nich przekonają? Czy Patricia wreszcie zrozumie, co to jest okres dojrzewania? Krzyk jest typową młodzieżówką i do tej grupy wiekowej powinna ona dotrzeć w szczególności. Nie wiem czy spodoba się ona starszej grupie wiekowej, a możliwe, że będzie z tym trudno. Ja sama nawet nie wiem, co mam o niej myśleć. Z jednej strony mi się podobała z drugiej strony nużyła mnie w niektórych momentach. Bohaterka będąca artystką. Drzemiąca w niej dusza artystki jest widoczna. Jest nam, czytelnikom i książkowym blogerom na tyle bliska, że tak jak niektórzy z nas pragnie zostać pisarką, a przed tym jeszcze wokalistką. Pisze, tworzy i jest w tym naprawdę dobra. Poznając swojego ulubionego pisarza, autor pokazuje relacje między pisarzem, a czytelnikiem. Patricia pomimo nawet dobrego zarysowania, była mi zupełnie obojętna. Co innego jest z jej przyjacielem Gabrielem. Martwiłam się o niego razem z nią, to fragment o nim czytałam z zapartym tchem i szybko bijącym sercem. Szkoda, że było go tak mało. Żałuję też, że tak mało jest Dimasa. Ciekawego i intrygującego muzyka. Chciałabym dowiedzieć się o nim więcej. Jest owiany zbyt dużą tajemnicą, bo był dla mnie jedną z mocniejszych stron tej powieści, tak samo jak wcześniej wymieniony chłopak. A kiedy tylko zauważyłam imię Claudia, od razu zainteresowałam się tą postacią, jednak bardzo się na niej zawiodłam. Jest dla mnie pustą dziewczyną, myślącą tylko o jednym. No cóż…. i takich nastolatek nie brakuje. Literatura młodzieżowa to i język tej powieści jest młodzieżowy. Szczerze powiedziawszy nic specjalnego i wyróżniającego się. Jest poprawny, ot to wszystko. Jestem zadowolona jednak z tego, że autor postanowił podzielić się z nami twórczością Patricii. Poezji raczej nie czytuję, styczność z nią mam tylko w szkole, co nie znaczy jednak, że jej nie doceniam, bo swoje prawie ulubione wiersze mam. Twórczość głównej bohaterki nie przypadła mi jakoś szczególnie do gustu, ale nie była też jakoś szczególnie okropna. Książka jest o tyle ciekawsza, że możemy zapoznać się z wpisami do pamiętnika Patricii, jednak narracja jest prowadzona głównie w trzeciej osobie. Czy to był dobry wybór, tego do końca nie wiem, bo nawet po zastosowaniu tego drugiego typu narracji autor nie podzielił się z nami uczuciami i przemyśleniami innych bohaterów. Jeśli szukacie w Krzyku dynamiki, tutaj na pewno jej nie znajdziecie. Jeśli szukacie dobrze zarysowanych bohaterów, to także możecie koło tej pozycji przejść obojętnie. Jeśli interesuje was względnie ciekawa historia, to możecie z czystej ciekawości po nią sięgnąć, jednak nie jest to nic wybitnego i świetnego. Ot, czasoumilacz nic poza tym. Zwraca uwagę na ważne tematy, jak, np. okres dojrzewania, przyjaźń, trudna sytuacja rodzinna czy dążenie do wyznaczonego celu, ale to właśnie w młodzieżówce powinno być. Żałuję, że nie wszyło z tego coś ciekawszego, bo mogło być naprawdę lepiej. Pomimo wad, nie żałuję, że się z nią zapoznałam, a czy wy również to zrobicie to tylko i wyłącznie wasz wybór. Nie odradzam, ale także nie przekonuję za wszelką cenę. Kto chce ten sięgnie po tę lekturę – tyle. _____ http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/10/krzyk-jordi-sierra-i-fabra.html

Ogień

Ogień - Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren Powrócić do swoich starych przyjaciół – cóż za przyjemne uczucie, nieprawdaż? Przyjaciół zwykłych i niezwykłych. Żyją tak samo, jak inni rówieśnicy, jednak przy tym mają niezwykle ważne zadanie do wykonania, jak nikt inny. I nie jest to upolowanie kolejnej okazji w sieciówce czy nawet przyłapanie przestępców czy złodziei na gorącym uczynku. Tu ważą się losy świata. Nadchodzi apokalipsa. A oni muszą uratować cały świat, miliardy istnień. Czy im się to uda? Pięciu Wybrańców – Minoo, Linnea, Vanessa, Anna-Karin i Ida. Każda jest inna – prowadzi inne życie, każda boryka się z innymi problemami, jednak łączy je kilka spraw. Wybrańcy, demony, nadprzyrodzone zdolności, ocalenie całego świata przed nadchodzącą apokalipsą. Czy sobie poradzą? Kto jest przeciwko nim, a kto jest z nimi? Czy mogą sobie ufać? Kto tym razem je zaatakuje? Czy nadejdzie do walki z demonami? Czy ogień pochłonie wszystkich? Długo czekałam na kontynuację Kręgu szwedzkiego duetu. Czy było warto? Jak najbardziej! Mats Stranberg i Sara Bergmark Elfgren po raz kolejny stworzyli coś niezwykle wciągającego i co najważniejsze nietuzinkowego. Jest to z pozoru banalna historia o nastolatkach, jakich wiele na rynku wydawniczym. Nic bardziej mylnego! Może to dzięki temu, że serię tę pisze duet, może wynika to z niejakiej pomysłowości i wielkiego talentu autorów. Szwedzi pokazali, że druga część może być równie dobra, jak pierwsza, że można pisać na równie świetnym poziomie. Pokazali, że nawet historia z nastolatkami i magią w roli głównej może być realistyczna. Odnosi się wrażenie, że magia istnieje, a te wszystkie wydarzenia naprawdę miały miejsce, gdzieś w małym, prowincjonalnym szwedzkim miasteczku. Cała recenzja: http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/10/ogien-mats-strandberg-sara-bergmark.html

Studnia wieczności

Studnia wieczności - Libba Bray http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/09/studnia-wiecznosci-libba-bray.html

Pretty Little Liars. Doskonałe

Pretty Little Liars. Doskonałe - Sara Shepard http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/08/pretty-little-liars-doskonae-sara.html

Pretty Little Liars. Bez skazy

Pretty Little Liars. Bez skazy - Sara Shepard http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/08/pretty-little-liars-bez-skazy-sara.html

Szklany tron

Szklany tron - Sarah J. Maas http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/08/szklany-tron-sarah-j-maas.html

Król Kruków

Król Kruków - Maggie Stiefvater Blue mieszka w domu pełnym magii. Wróżki przepowiadające przyszłość można spotkać w nim na każdym kroku. Jednak ona się do nich nie zalicza. Nie ma zdolności przepowiadania przyszłości, nie potrafi opowiedzieć historii danej rzeczy czy danego człowieka na podstawie psychometrii. Nic z tych rzeczy. Przydaje się tylko do wzmacniania magii, ale co z tego, jeśli sama z siebie nie może jej używać? Jest medium do kontaktów ze zmarłymi w jedną szczególną noc. Nic nadzwyczajnego. A może jednak? Do tego dochodzą jeszcze trzej przyjaciele z elitarnej szkoły poszukują tajemniczych linii mocy. Jednak nie tylko one zaprzątają ich głowy, bowiem poszukują również legendarnego Króla Kruków – Glendowera. Co wyniknie z ich poszukiwań? Jakie przeznaczenie jest pisane Blue? Na co natkną się na swojej drodze? Jakie tajemnice odkryją? Maggie Stiefvater jest amerykańską pisarką. Pisze książki głównie z gatunku fantastyka i young adult. W Polsce jest najbardziej znana z trylogii „Marcy Falls”. Niedawno nakładem wydawnictwa Wilga ukazał się „Wyścig śmierci”. Polscy czytelnicy mogą także przeczytać serię o Fearie. „Król Kruków” jest jej najnowszą książką wydaną w czerwcu w naszym kraju, a już zbiera pozytywne recenzje. Bohaterowie są naprawdę dobrze zarysowani. Każdy jest inny, przedstawia inną osobowość, a co za tym idzie inne życiowe cele. Chociaż chłopaków łączy szkoła, a całą paczkę poszukiwania Glendowera, każdy patrzy na to z innej perspektywy i każdy poszukuje go z innych powodów. Choć każdy z osobna ma inny, swój charakter, potrafi także zaskoczyć i ukazuje inną cząstkę siebie, swoje „drugie ja”. Rzadko mam podobne odczucia przy tylu głównych bohaterach, ale tutaj polubiłam wszystkich i wszyscy wzbudzali we mnie jakieś emocje. Polubiłam nawet wszystkie kobiety z Fox Way 300, które zostały przedstawione, choć najbardziej tajemniczą i tą, którą najbardziej mnie interesuje jest Persefona. Cóż za osobliwe imię, nieprawdaż? Już samo to wskazuje, że jest osobą niezwykle ciekawą. Sama chciałabym pójść do domu przy Fox Way 300 i zapoznać się ze wszystkimi, bez wyjątku. Same poszukiwania są intrygujące i od początku byłam i tak naprawdę nadal jestem ciekawa, co z tego wyniknie. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam czytając kolejne strony dowiadując się, co nieco o mojej kochanej Wielkiej Brytanii, a dokładniej Walii. Choć najbardziej interesuję się Anglią, to i cała Wielka Brytania mnie pociąga i zawsze z zachłannością czytam kolejne książki związane jakoś ze Zjednoczonym Królestwem. Podziwiam Gansey’a za tak silną wolę i za tak dokładne zgłębianie wszystkich informacji z interesującym go tematem. Zaś najbardziej interesującym mnie motywem jest sama magia i wszystko, co jest z nią związane, nie tylko w tej książce, ale także w życiu codziennym. Nie mogłam wyjść z zachwytu, kiedy Maggie przedstawiała ją z różnych stron i w różnych okolicznościach. Magia nie jest tylko zabawą. A nie jest łatwo żyć znając swoje przeznaczenie. Język jest młodzieżowy, ale nie „pusty” czy też uproszczony. „Króla Kruków” czyta się naprawdę przyjemnie, szybko i aż nie chce się go kończyć. Co chwilę coś się dzieje. Jednak nie jest to nagłe, pisane na szybko, ale dokładnie przemyślane. Pomimo tego, że niektórych rzeczy potrafiłam się domyślić, to autorka i tak mnie zaskoczyła, a jednym wydarzeniem zwaliła mnie z nóg i autentyczne moment ten czytałam z rozdziawioną buzią. Dawno nie spotkałam się z tak dobrym wydaniem. Wręcz bezbłędnym. Piękna okładka, która dla moli książkowych lubiących „macać” okładki jest jak znalazł. A dlaczego? Dlatego, że napisy i sam kruk są wypukłe. Możecie sobie tak „jeździć i jeździć” po okładce i odkrywać coraz to nowsze kontury ptaka. Maggie Stiefvater napisała powieść na naprawdę wysokim poziomie. Wszystko jest takie naturalne, niewymuszone, że można odnieść wrażenie historii prawdziwej, która może gdzieś tam, w małym magicznym zakątku Wirginii właśnie ma miejsce. Wszystko jest przedstawione w niezwykle precyzyjny sposób i w żadnym wypadku nie ma tu miejsce na nudę. „Przerażające tajemnice, mroczne rytuały, stare przepowiednie, wizje, duchy, ofiary…”. Jeśli szukacie tego w tej powieści na pewno to znajdziecie i gwarantuję wam, że z pewnością się nie zawiedziecie. „Król Kruków” jest naprawdę mocnym wprowadzeniem do niesamowitej sagi pełnej magii i wszystkich tych elementów, które przed chwilą przytoczyłam. Z niecierpliwością czekam na drugi tom, który w Ameryce będzie miał swoją premierę już siedemnastego października tego roku. Już nie mogę się doczekać aż „The Dream Thieves” - bo taki tytuł nosi drugi tom sagi - pojawi się na naszym rynku wydawniczym. _____ http://szeptksiazek.blogspot.com/

Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć

Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć - K. A. S. Quinn Katie jest normalnym amerykańskim dzieckiem. Dom, mama, gosposia, nauka, szkoła. Jednak by oderwać się od rzeczywistości czyta książki. Wszystkie. Powieści, listy, poradniki, naukowe. Interesuje ją świat i nauka. Pewnego dnia niepostrzeżenie przenosi się do pałacu Buckingham za czasów panowania królowej Wiktorii. Nie wiedząc, jak i dlaczego się tam znalazła poznaje jedną z księżniczek. Razem ze swoimi nowymi przyjaciółmi musi odkryć prawdę i odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Jakim sposobem i z jakiego powodu się tam znalazła? Kim są zamachowcy, którzy krążą po tajnych przejściach pałacu? Kim są kolejni podróżnicy w czasie i ilu ich jest? Jakie zadanie zostało przydzielone Katie? I najważniejsze… jak może wrócić do domu? K.A.S. Quinn, a właściwie Kimberly Quinn to amerykańska dziennikarka, wydawca „Spectatora”. Pisała do takiej gazety, jak „The Times”. Razem z mężem, Stephenem Quinnem dyrektorem wydawniczym „Vogue’a” i dwójką dzieci mieszka w Londynie. Wieczorem, po zgaszeniu światła, lubi czytać przy latarce książki dla dzieci. Bohaterowie są naprawdę wyraziści i ukazują inne cechy osobowości, a także inne zachowania związane z kulturą i z wiekiem, choć są dopiero dziećmi. Dzięki temu można się dowiedzieć, jakie zachowanie panowało na dworze królowej Wiktorii, a i nawet znaleźć można krótką wzmiankę o zachowaniu na dworach innych władców. W sposób prosty i przyjemny można dowiedzieć się, co nieco o bardzo interesujących czasach w historii Londynu i życiu jednej z księżniczek. Szkoda, że wątek wszystkich podróżników w czasie nie został bardziej rozbudowany. Informacje są jedynie ogólnikowe, a z chęcią zapoznałabym się z dokładniejszymi. Dlaczego oni, jakie mają dokładnie zadanie, co z tym zrobią. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach zostanie to przedstawione bardziej szczegółowo. Za to ciekawie opowiedziana została historia innych ludzi, którą znajdziemy dopiero na końcu książki, więc nie chcę zdradzać, o co dokładnie chodzi. Pomysł jest naprawdę ciekawy i tutaj także jestem ciekawa, jak on się rozwinie w kontynuacjach. Piękna, magiczna okładka z pewnością zauroczy nie jednego czytelnika – tego starszego i tego młodszego. Wydanie jest niezwykle estetyczne, czcionka jest duża, więc czyta się ją naprawdę dobrze. Twarda oprawa sprawia, że książka się tak szybko nie zniszczy. Już nie mogę się doczekać kolejnych pięknych okładek do tej serii, bo z tego, co zdążyłam zauważyć polska wersja jest chyba najbardziej magiczna i najbardziej przykuwająca wzrok. Zaś sama historia jest napisana łatwym w odbiorze językiem, więc czyta się ją naprawdę szybko. „Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć” to książka wręcz stworzona dla trochę starszych dzieci i młodszej młodzieży. Starsi, jeśli nie będą wymagać od niej zbyt wiele również będą się przy niej dobrze bawić. Jest za to opowieść o sile przyjaźni, zrozumieniu rodzicielskiej miłości, lojalności, a co najważniejsze o życiu w wiktoriańskiej Anglii. Może nie czuć tak dobrze tego klimatu, nie ma tego specyficznego języka, ale jak dla dzieci w sam raz. Młodsza młodzież powinna być zachwycona perspektywą podróży w czasie, spotkaniem się z księżniczkami, książętami, a także z samą królową Wiktorią. Dzięki tej pozycji mogą, co nieco dowiedzieć się o życiu, obyczajach i rodzinie królewskiej za czasów panowania królowej Wiktorii, a sama autorka tłumaczy na końcu, co jest prawdą, a co literacką fikcją. W przygotowaniu jest już drugi tom przygód Katie „Królowa na wojnie” i z wielką chęcią się z nim zapoznam. ____ http://szeptksiazek.blogspot.com/